“Ach! Już nie mogę, czuję się taka bezradna/y. Pytam swoje dziecko, co chce, a ono zawsze powtarza moje ostatnie słowo! Wrrr.” Spotkałam się z kilkoma wypowiedziami rodziców, którzy borykają się u swoich dzieci z echolalią. Zatem dziś spróbujemy rozgryźć temat. Zapraszam!
Co to jest?
Echolalia to automatyczna odpowiedź lub wokalizacja wypowiedzi drugiej osoby. Mówiąc o tym zaburzeniu można wyróżnić echolalię natychmiastową- wypowiedź pojawią się natychmiast po jej wystąpieniu. Przykład:
Ja: Czym chcesz się pobawić?
D: Pobawić.
J: Chcesz świnkę?
D: Świnkę.
J: Proszę, to Twoja świnka!
Obok niej występuje echolalia odroczona- dziecko powtarza coś, co usłyszało wcześniej, np. w bajce, reklamach, może powtarzać też zwroty, których często używamy. Jeden z moich uczniów powtarza “pójdziemy do Biedronki, kupimy balony”, inny z kolei powtarza frazy z ulubionych książek.
Echolalia a norma rozwojowa
Echolalia występuje jako jeden z etapów rozwoju mowy dziecka, które uczy się przecież przez naśladowanie i powtarzanie tego, jak i co mówią dorośli. Dziecko pomiędzy pierwszym a drugim rokiem życia powinno powtarzać dużo i często. Około 2 roku życia powinno pojawić się więcej samodzielnych wypowiedzi dziecka, mniej jedynie powtarzanych słów. Na tym etapie powtarzanie może się pojawiać, np. wtedy, gdy kierujemy do dziecka złożone pytania albo polecenia. Wraz z rozwojem umiejętności językowych, wypowiedzi dziecka rozwijającego się typowo stają się bardziej samodzielne, rozbudowane. Około 3 roku życia echolalia powinno występować bardzo rzadko. W wypowiedziach powinny dominować samodzielne wypowiedzi dziecka zbudowane ze słownictwa z otaczającego je środowiska. Powtarzanie przez przedszkolaka podczas zabawy pewnych fragmentów z jego ulubionych filmów jest w porządku, ponieważ to jest gra, tworzenie pewnych kreacji w sposób symboliczny. Jeżeli natomiast w wypowiedziach dziecka wypowiedzi te dominują lub powtarza ono „ w kółko” te same frazy, powinien to być dla nas sygnał, że coś jest nie tak. Tak więc echolalię można potraktować jako element rozwojowy człowieka. Staje się ona zaburzeniem wówczas, gdy dzieci w pewnym sensie “nie rozstają się” z powtarzaniem słów innych osób, fragmentów filmów itd.
Czy echolalia jest komunikacją?
Zapewne odpowiedzi na to pytanie mogą być różne. Ja jednak uważam, że echolalia może być komunikacją w pewnych określonych sytuacjach. Dziecko może powtarzać to, co usłyszało, ale w nieco zmienionej formie, więc istotnym jest, aby uważnie wsłuchiwać się w komunikaty wysyłane przez dziecko i odpowiednio je interpretować. Spotkałam się z takim stwierdzeniem (i zgadzam się z nim), że echolalia u dzieci z zaburzeniami ze spektrum to pewien, nieco nietypowy etap w rozwoju mowy. Przecież dzięki niej dziecko utrzymuje kontakt z partnerem komunikacyjnym.
Echolalia w praktyce
Praca z dziećmi z echolalią jest trudna przede wszystkim dlatego, że nie maję one wykształconych umiejętności językowych, nie wiedzą jak stworzyć inne wypowiedzi. Tak jak małe dzieci, które jeszcze nie potrafią używać w pełni języka, dlatego powtarzają wypowiedzi dorosłych.
W pracy nad echolalią istotne jest określenie, dlaczego ona się pojawia. Inaczej będziemy pracować z dzieckiem, które powtarza, ponieważ ma ubogie słownictwo, a inaczej z dzieckiem, które odczuwa przyjemność z powtarzania i jest to w pewnym sensie dostarczanie sobie dodatkowych bodźców. Inaczej będzie wyglądać nasze działanie, gdy dziecko odpowiada echolalią na prośbę, a inaczej, gdy nią pyta. Czy zdarzyło się, że wasz podopieczny powtarza wasze wzmocnienia słowne- super!, brawo!? Jeśli tak, tutaj także jest inna ścieżka pracy.
Dziś kilka ogólnych sposobów działania. Niebawem coś więcej:)
- mów do dziecka prostym językiem, dopasowanym do poziomu rozumienia,
- nie wydawaj dużej ilości poleceń, nie zadawaj dużej ilości pytań,
- daj dziecku czas,
- odnajduj i staraj się odpowiadać na intencję, którą wykazuje dziecko, jeśli uda Ci się, wzmocnij ją odpowiednią reakcją i zmodyfikuj wypowiedź dziecka:
Dziecko: Chcesz herbatę.
Ja: Daj mi herbatę/ Daj mi pić.
Dz: Daj mi pić.
J: Proszę, herbata!
- dawaj dziecku wybór, ale nie zadawaj pytania “Czy chcesz..?” Możesz nazwać przedmioty i poczekać na reakcję dziecka. Możesz modelować wypowiedź, np. Chcę piłkę. Chcę misia. Reagujesz zgodnie z komunikatem dziecka.
- stwarzaj dziecku wzór do budowania poprawnych komunikatów, mów do niego, tak, jakby to ono mówiło, np. “Daj bańki”, “teraz ja”, “chcę autko”.
- bardzo często zdarza się tak, że wprowadzenie AAC, zastosowanie kodu kolorów i Klucza Fitzgerald jest bardzo pomocne w nauce języka (warto jednak pamiętać, żeby nie podpisywać symboli, ponieważ niektóre dzieci potrafiące czytać mogą robić to bez zrozumienia, czyli przeczytają nam podpisy symboli, ale nie będą wiedziały, co zakomunikowały).
Mam nadzieję, że powyższe wskazówki pomogą Wam nico w pracy. Zachęcam do podzielenia się Waszymi sposobami działania:)
Odsłony: 1607
Echolalia u mojego syna z autyzmem pojawiła się wraz z rozwojem mowy. Jednak jest zabarwiona intencją komunikacyjną. To samo pytanie może być interpretowane w dwojaki sposób – chcesz herbatę? chcesz herbate!!! słowo herbata u Miłosza będzie inaczej zaakcentowane. Oczywiście wymaga to dopracowywania wg schematu który opisujesz – jednak często terapeuci bądź rodzice – echolalię spisują na straty nie słysząc tejże intencji – nazywając echolalie bezużytecznymi. A tak nie jest. Moj syn często echolalię wykorzystuje w celach komunikacyjnych. Przykład “Dzień dobry mamusiu” piękne prawda? To tekst z bajki świnka peppa – ale skierowany do mnie mamy po powrocie do domu więc – zgodnie z normami. Co do podpisywania obrazków – czy nie jest tak że dzięki temu dziecko uczy się czytać globalnie – tak przy okazji? Bo własnie u mojego syna tak to się odbywa
Dzięki za głos i podzielenie się;) Być może nie wybrzmiało to w poście- podpisywanie obrazków, ja najbardziej może przyslużyć się do uczenia się czytania globalnie, niemniej jednak jest to łatwiejsze dla dzieciaków, które mają dobre rozumienie. Jeśli jednak jest to jedynie czytanie, bez zrozumienia, dziecko powtarza, nie wiedząc, co do końca nam przekazuje. Oczywiście tyle, ile jest dzieci tyle jest możliwości, dlatego u Twojego syna to może być nauka, a innego dziecka, podpisy nie pomogą…Pozdrawiam i powodzenia!
Ale jak dziecko odróżni, że to mają być jego słowa od tego, że to polecenie? “Daj piłkę” – jego prośba i “daj piłkę” – polecenie. Skąd będzie wiedziało, które ma powtarzać, a które wykonać?
Ewo, tego wszytskiego trzeba nauczyć krok po kroku. Tutaj https://elaoaac.wordpress.com/2017/03/29/3385/ zamieściłam kilka strategii działania.Jesli chodzi o odróżnianie przychodzi mi do głowy coś takiego (ja bym tak spróbowała). Uczysz poprzez Twoją reakcję. Patrzysz na dziecko, trzymasz piłkę w ręce, widzisz, że bardzo ją chce i wówczas modelujesz prawidłową wypowiedź, dziecko mówi poprawnie, dajesz mu piłkę, co jest wzmocnieniem pozytywnym jego wypowiedzi, wie, że jak powie “daj mi piłkę”, dostanie ją. Teraz dziecko trzyma piłkę, a Ty mówisz “daj mi piłkę”, możesz wykonać gest, wskazać dodatkowo symbol i bierzesz tę piłkę zaraz po Twoim komunikacie. Oczywiście podobne działania należy powtarzać, utrwalać często, intensywnie. Ja spróbowałabym w ten sposób. Pozdrawiam i powodzenia!
A co jesli dziecko uzywa echolali wyłacznie do zabawy. Nie widzi drugiego czlowieka nie wie o sprawczosci swoich reakcji. Czy najpierw lepiej popracowac nad tym by dziecko przestalo mowic do siebie,poczekalo na kontakt z osoba wskazalo co chce nie loniecznie z uzyciem słowa. Zaznacze ze nie ma echolali bezposredniej nie potrafi powtarzac od razu nie rozumie zależnosci. Czy sluszne by bylo ukierunlowanie mowy przez uzycie wizualizacji?
K.g kilka pomysłów na działanie znajdują się tutaj https://elaoaac.wordpress.com/2017/03/29/3385/
Napisałam, jak pracować i na co zwracać uwagę. Ważne jest, żeby uświadomić sobie, że mowa jest najtrudniejszą umiejętnością, jakiej musimy się nauczyć. Zanim wystąpi poprzedza ją szereg innych umiejętności, które należy nabyć, np. wskazywanie, dzielenie uwagi, naprzemienność, kontakt wzrokowy. W moim odczuciu ciężko jest pracować nad tym, by dziecko “nie mówiło do siebie”. Ja skupiłabym się nad uczeniem dziecka prawidłowego wzorca komunikacyjnego, ale trzeba pamiętać o tym, że należy wyrównać pewne luki rozwoju, tak jakby pododawać brakujących szczebelków do drabiny. Czyli. Uczymy wskazywania, utrzymywania kontaktu wzrokowego, budowanie wspólnego pola uwagi, naprzemienności, zwracania uwagi na dorosłego. Tego wszystkiego najlepiej uczyć w zabawie. Nie wiem, jak rozumieć wizualizację, o której wspominasz, ale jeśli chodzi o rytmogesty czy fonogesty, czy gesty, np. Makatona, to jak najbardziej, ja zawsze stosuję rożnych form wspomagania wypowiedzi. Pozdrawiam i powodzenia!