Wielu nadal nie znajduje odpowiedzi na pytanie, co było pierwsze? Kura czy jajko? Przenosząc nieco znaczenie chciałabym się skupić na pytaniu, co jest ważniejsze?Mowa czy komunikacja? Do rozmyślań zainspirowały mnie wpisy, w których rodzice zastanawiają się, kiedy do logopedy? Czy jeszcze poczekać, czy dać 3- latkowi czas, bo “się rozgada”? Pomyślmy wspólnie.
Diagnoza opóźnionego rozwoju mowy czy innych poważnych zaburzeń odsyła dziecko i rodziców do logopedy. Wszyscy podejmują działania mające na celu danie podopiecznemu możliwości porozumiewania się z otoczeniem. W przypadku dziecka rozwijającego się typowo, często bywa tak, że “kąpiele słowne”, kontakt dziecka z rówieśnikami sprawiają, że “rozkręca się” i zaczyna mówić. Niestety nie zawsze taki scenariusz sprawdza się u osób z poważnymi zaburzeniami komunikacyjnymi, wynikającymi z autyzmu, rozmaitych zespołów genetycznych, afazji, mózgowego porażenia dziecięcego, itp. Często walka o mowę bywa nieskuteczna…Dziecko ponosi porażki, rodzice się stresują, logopeda bywa sfrustrowany, bo z innymi zadziałało, a z tym jednym “rodzynkiem” dana metoda nie przynosi skutków.
W takiej sytuacji warto przenieść nacisk z nauczania mowy werbalnej na naukę komunikacji.
Powiedz: “koń”
Czasem trafiają do mnie na terapię dzieci z poważnymi zaburzeniami w porozumiewaniu się, które po pracy w domu potrafią powtórzyć lub pokazać gestem kilka słów. Nauczyciele uważają, że nie jest tak źle, bo uczeń “coś” pokazuje, rodzice są zadowoleni, że dziecko się czegoś nauczyło. Ja jednak mam pytanie: Co z tego, że osoba z zaburzeniami mowy potrafi powiedzieć/ pokazać “piłka”, “mama”, “auto” skoro nie potrafi użyć tych słów/gestów, aby coś nimi zakomunikować? Czy proszenie dziecka, aby powtórzyło “dom”, pokazało “koń” (gestem, na symbolu) możemy nazwać komunikacją? Niektórzy uważają, że tak, że dziecko dużo rozumie, bo “ładnie pokazuje”. Co z tego pytam, jeśli nie potrafi zakomunikować, że chce iść do toalety?
Dopóki nie nauczymy dziecka, czym jest porozumiewanie się, dopóki nie pokażemy mu, że może komunikować się ze światem, wydobywanie na siłę słów z dziecka wydaje się bezcelowe. Bo jeśli nie będzie umiało zwrócić się do drugiej osoby z prośbą o pomoc, przedmiot czy aktywność, trudno mówić o efektywnej komunikacji…
Zanim pojawi się mowa werbalna
Proszę zwrócić uwagę na typowy rozwój dzieci. Zanim pojawią się pierwsze słowa, niemowlę przechodzi od pierwszego krzyku poprzez głużenie, gaworzenie i około 1 roku życia pojawiają się pierwsze słowa. Zanim dziecko zacznie werbalnie wyrażać swoje potrzeby, zadowolenie, złość, ból, zaczyna komunikować się niewerbalnie. Inaczej płacze, gdy coś je boli, inaczej, gdy czuje dyskomfort, a zupełnie inaczej, gdy się boi. Na wiele sposobów potrafi też pokazać zadowolenie. Już wielokrotnie powtarzałam, że płacz, krzyk, pojękiwania, chrząkanie czy inne odgłosy wydawane przez osobę niemówiąca mogą być informacją: “źle się tutaj czuję”, “nie rozumiem, co się dzieje”, “boję się”, “boli mnie…”, itd. Jeśli nie ignorujemy tego typu zachowań u maluszków, to tym bardziej nie możemy ich ignorować u dzieci 2-, 3- i więcej letnich! Należy wejść w sytuację dziecka i pokazać mu, że staramy się zrozumieć te komunikaty. Należy je nazywać i mówić, jak je rozumiemy. Oczywiście jak najbardziej wskazane jest wsparcie wizualne wypowiedzi- symbol, zdjęcie, itp.
Jeśli pominiemy naukę ważnych kompetencji komunikacyjnych, m.in. umiejętności naśladowania, wskazywania, przeglądania, wybierania, porozumiewania się w sposób niewerbalny , a rozpoczniemy pracę nad wywoływaniem mowy, nie możemy się dziwić, iż pomimo, że uda się dziecku wypowiedzieć słowo, nie potrafi go skutecznie użyć w żadnej sytuacji komunikacyjnej.
To co było pierwsze?
O ile nie mam pojęcia, co było najpierw: jajko czy kura? Kura czy jajko? To jestem mocno przekonana, że przed mową werbalną stoi umiejętność skutecznego komunikowania się z otoczeniem. Rozwijanie kompetencji komunikacyjnej uważam zatem za jedno z kluczowych działań na początku pracy z osobą z poważnymi problemami w porozumiewaniu się.
Jak to zrobić? Każde dziecko wymaga przede wszystkim indywidualnego podejścia i zaangażowania ze strony osób przebywających z nim, uczących go. Stwarzanie sytuacji komunikacyjnych, wzmacnianie wypowiedzi przez przekaz wspomagany, wyszukanie odpowiednich metod, modelowanie, stawianie dziecku pewnych wymagań, a także działanie z głową pozwolą na zmniejszenie bierności dziecka i zwiększenie jego niezależności.
Jestem ciekawa waszych przemyśleń, może jest inaczej? Jakie macie doświadczenia? Zapraszam do podzielnia się w komentarzach.
Cieszyńska R., Korendo M., Wczesna interwencja terapeutyczna, 2007
Views: 59